Od trzech dni karmię larwami (dzięki, Marek

) - i jestem zadowolony:
- ryby - po pierwszych nieufnościach, gdy pożerał je głównie mój etatowy "oblatywacz" nowych pokarmów - żrą je teraz jak dzikie, potrafiąc za jednym zamachem zeżreć i z dziesięć. Nie ma już też memłania z pierwszego dnia, wszystko trafia do brzucha
- szczątków w kupach mniej niż po świerszczach, gdzie potem latają nóżki i skrzydeka po całym akwa
- mało kłopotliwe są w obsłudze
- poza rybami nakarmiłem nimi również tego pana:
którego przydybały i osaczyły moje psy w sadzie. Złapany do tekturowego pudła łaskawie skonsumował z 10 sztuk, mlaskając przy tym niemiłosiernie

Po nakarmieniu wywiozłem do lasu, ofcoz.
Tak więc zastanawiam się - może przeobrazić tą smętną resztkę larw, które mi pozostały i samemu spróbować? Ich niechętne przeobrażanie się może być atutem..
Rafał