Wydaje mi się,że w ogóle należałoby raczej zrezygnować z hodowli żywca w domu, przerzucając je ewentualnie do chociażby przydomowego oczka wodnego, na tyle dużego i tak urządzonego, by straty w narybku były jak najmniejsze. Ryby musiałyby być bardzo płodne i nieskomplikowane w odchowywaniu. Bardzo korci mnie eksperyment z karasiami.. Nawet miejsce na oczko właściwie by się znalazło
Niezależnie od tego - jak jest z dostępnością i cenami narybku w gospodarstwach rybnych, gdzie sprzedaje się młodziutkie ryby do zarybiań? Zna ktoś jakieś adresy? Ceny? Bo sklepy wędkarskie to kolejne ogniwo w tym łańcuszku, dokładające oczywiście swoją marżę. Gotów byłbym się nawet przejechać z 200-300 kilometrów w jedną stronę, gdyby cena za kilogram

byłaby interesująca - jedna wycieczka, kupić z 10 kilo, zamrażarka i spokój na długi czas..
Rafał<br><br>Edytowany przez: Rafal, w: 2007/09/17 12:47