Poprowadzę odrobinę monologu

Pamiętam przy pierwszych pawicach, że cechowała je totalna demolka. Mogłabym je porównać do 4,5 miesięcznego szczeniaka jakiego mam teraz w domu - jeść, robić rozpierduchę z koleżanką, spać
A tym razem jest zupełnie inaczej. Jest spokój, apetyt owszem, ale bez szału, agresja w zasadzie niewielka. Oczywiście do świerszcza się ruszą, mączniaka skubną nawet z przyspieszeniem, ale bez przesady i wychlapywania wody

Inne ryby. Przyczyny takiego stanu na tym etapie ich wzrostu (ok 12 cm) widzę w tej chwili dwie: pierwsza to zarobaczenie - nie za wielkie, kupy słabe, ale tragedii nie ma, więc spokojnie czekam na listonosza z przesyłką i z lekiem. Druga - główna (olśniło mnie czytając jakiś przedpotopowy post Rafała) - ja mam w baniaku może 22 stopnie